Paryż - na Barbès!
18:41
Myślę, że nie trzeba tłumaczyć czym jest dla przyszłego historyka sztuki pierwszy, prawie 2-tygodniowy wyjazd do Paryża.

Żyliśmy (!) w pakistańsko-wężowo-zamszowym Hindonie, którego największymi rozrywkami po wzięciu prysznica za drzwiczkami trzymającymi się na skarpetce, Hindusach lewitujących za oknem i uciekaniem przed szczurami wielkości małych kotów było przejście do metra. Zawołanie „na Barbès!” nabierało walecznej, wręcz rewolucyjnej, mocy urzędowej, gdy udało się przebić przez kolorowy tłum sprzedawców „Elemele red” czy handlarzy wyciągających spod kratki studzienki kanalizacyjnej „Malboro Rouge”. Ciągle jeszcze dzwoni w uszach: „Ti Amo bejbe! Ticketo ticketo!” czy „Magnific ass cherrie”. Nic dziwnego, że my, studenci „Istri of Ats” przeżywaliśmy grupową halucynację w Chartres, gdzie wszyscy czuli frytki, mimo, że budka była oddalona o kilkanaście minut drogi, czy to, że Pani w kasie w Sainte-Chapelle popłakała się z rozpaczy dając nam darmowe bilety. Ponadto widziałam św. Dionizego myjącego głowę, przystojnego Hindusa i św. Torpedę. Gabinet Osobliwości. Może to brzmi chaotycznie, ale tego, co się działo nie da się opisać prostymi słowami. Widzieliśmy dużo i, jak to mawia kolokwialnie nasz kompan, „dupę nam urwało” :D
.Zamiast próbować prostować wspomnienia zostawiam Was ze sporą ilością zdjęć.













































i... ZOBACZCIE CO WSPANIAŁEGO CZEKAŁO NA MNIE W LUWRZE :D

12 komentarze
Zazdroszczę fantastycznej wycieczki! :) Piękne wszystkie zdjęcia a ostatnie... no jesteś mistrzem, że udało Ci się namierzyć koziołka :) w tak ogromnym muzeum jak Luwr... No ale w sumie historyk sztuki nie powinien mieć problemu z takimi poszukiwaniami!
OdpowiedzUsuńOj zazdroszczę, zazdroszczę tego nadmiaru wrażeń:)
OdpowiedzUsuńŚwietna fotorelacja :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za fotograficzną ucztę dla oczu. A ostatnie zdjęcie... aż się uśmiechnęłam.
OdpowiedzUsuńRety, jak dawno nie widziałam tak sympatycznych i zarazem tak realnych zdjęć! Jako istota zainteresowana fotografią jestem nimi piekielnie zachwycona. Trafiają w mój kąt patrzenia, mogę je poczuć, żyją.
OdpowiedzUsuńKurczę, to może jednak zdecydować się na tą historię sztuki?...
Pozdrawiam,
Zwykły Człowiek
Dziękuję za miłe słowa:) Fotorelacja rozbudowana, choć to zaledwie wierzchołek góry lodowej...
OdpowiedzUsuńCo do koziołka: nie wiem dlaczego, ale nigdy wcześniej nie zastanawiałam się gdzie go przechowują. Tym większą było dla mnie niespodzianką, jak zobaczyłam ten kubek - uśmiechał się do mnie z daleka:) Czy było ciężko znaleźć? - chyba nie:) Spędziliśmy w Luwrze cztery dłuuuuuuuuuuuugie popołudnia i wieczory. Tyle czasu było nam potrzebne na przejście wszystkich sal (Na szczęście zamknięto całe skrzydło z malarstwem barokowym!), więc prędzej czy później zajrzałabym na dział ceramiki z Suzy:D (swoją drogą cholernie inspirującej^^)
Zwykły Człowieku: trawestując mojego mężczyznę: historia sztuki to nie studia, to styl życia :D
Pozdrawiam Was serdecznie!
Przepiękne zdjęcia i same "obiekty" tych zdjęć. Ostatnie - bezcenne :)
OdpowiedzUsuńHistoryk sztuki!!! Ty po prostu chcesz żebym Cię pokochała a nie tylko pałała przeolbrzymią sympatią!!! Piszę to ja niedoszła konserwatorka zabytków, maniakalna fanka malarstwa idp itp.
OdpowiedzUsuńAle mi się miło zrobiło:) A dlaczego niedoszła?:)
UsuńA bo nie zrobiłam całej teczki na egzaminy, bo wtedy trzeba było bodajże 10 rysunków i 10 obrazów zrobić - jakoś miałam straszne bóle twórcze przy malarstwie wtedy i zdecydowanie preferowałam rysunek...i wybrałam elektronikę i jak ją skończyłam to zaczęłam rodzić dzieci hihihihi.No i tak leci dzień po dniu :)
UsuńAle piękne zdjęcia! Super! Na dwa tygodnie to też bym chętnie pojechała do Paryża :) i przeszła całe miasto wzdłuż i wszerz :)
OdpowiedzUsuńFotografia to moja pasja, lubię oglądać zdjęcia i się inspirować. Bardzo piękne fotografie, podoba mi się, że zwracasz uwagę na różnorakie detale. Bardzo przyjemny post. :)
OdpowiedzUsuń