Kiedyś usłyszałam takie oto życzenia: życzę Ci spełnienia wszystkich marzeń, ale oprócz jednego - abyś mogła ciągle marzyć. Właśnie tego chciałabym Wam wszystkim, drodzy Odwiedzający, życzyć w tym ostatnim w tym roku poście. Niech ten Nowy rok przyniesie Wam dodatkowo jeszcze więcej piękniejszych i bardziej radosnych chwil i będzie wypełniony radością tworzenia:)

No i szalonej Nocy! :)

Joanka:) 

PS gwarantuję Wam, że przyszły rok zacznie się "sowio" ;)
PS2 przy okazji chciałabym poinformować Was o pięknym rozdawnictwie organizowamm przez Beads.pl (informacje tutaj) :) 

  

Kolczyki moje miłe Panie nosimy w uszach. I co ważne: pilnujemy tego, aby z uszu nie wyleciały, bo można je zgubić. Nawet te najbardziej dla nas cenne.

Tak też się stało w moim przypadku w dniu, kiedy po raz pierwszy ubrałam zrobione przez siebie, ulubione wówczas kolczyki z suszonymi kwiatami czosnku ozdobnego. Jeden kolczyk mi wypadł i zdesperowana szukałam go następnego dnia. O dziwo znalazłam go przy przystanku autobusowym w centrum Gdańska! Ciekawe ile w ciągu 24 godzin przejechało po nim autobusów... ;) Aż mnie zabolało jak je znalazłam...

Od tamtego pamiętnego dnia minął już szmat czasu. Roślinki w domu już nie mam (nawet jakbym miała to bym musiała czekać do następnego roku aż zakwitnie), więc dorobienie drugiego kolczyka stało się rzeczą niemożliwą. Od tamtej pory prawie wszystkie moje kolczyki posiadają zamknięte bigle, a ja zaprzestałam używania suszonych roślin w biżuterii ( tutaj i tu możecie zobaczyć inne kolczyki) i ograniczyłam się do naturaliów takich jak kokos, lawa, drewno, itp.  

Naszła mnie jednak dziś refleksja czy do tego nie wrócić... :)

Pozdrawiam

Joanka:)

    

Jak co? Słów mi brak :)

Niedawno temu doszło do mnie, że podczas szycia najwięcej czasu zajmuje mi szukanie igły, która gdzieś spadła, szpilek, które jeszcze przed chwilą walały się na stole czy rozpruwacza, który przecież jeszcze przed chwilą tu był... Wykorzystując chwilę wolnego czasu postanowiłam zrobić sobie (w końcu!) igielnik. Poszukując inspiracji w wszechmiarze internetu natknęłam się na masę pomysłów: truskawki, babeczki, sadzone jajka, sowy (sowy od razu wykluczyłam, bo jest ich w moim życiu ostatnio stanowczo za dużo), ale też na Małego Księcia, laleczki voodoo i idealnego dla przyszłej historyczki-sztuczki św. Sebastiana. Nic chyba jednak nie jest w stanie pobić przebrania dla psów i ... macicy! Zamiast znaleźć inspirację tylko się przeraziłam jakie ludzie mają pomysły na zwykły igielnik!

Na początku chciałam zrobić zwykłego, dość oklepanego jako igielnik, donuta. Ostatecznie, nie mogąc się zdecydować, zrobiłam coś innego, ale też w "ciastkowym" klimacie. Oto moja kawka z mleczkiem i pierniczek:) Pierniczek ma trochę za duże oczy, co daje mu nieco przygłupawego wyglądu, ale co tam!;D

Kreatywnie i pożytecznie spędzone Święta:)

   

Czyli sowie nowości i niespodzianka, która przyszła z pierwszym mrozem...

Wigilia już jutro, większość z nas pewnie jest już pochłonięta przedświątecznym szałem i nie wiem czy koś tu w ogóle będzie miał czas zajrzeć;) Chciałabym Wam pokazać cztery pary sówek, które wieńczą moje tegoroczne dokonania w zakresie sowich kolczyków :) (dostępne na Wylęgarni ). Nie wiem kiedy wrócę do robienia słodziaków, dlatego zależało mi na tym, aby mieć pkazane wszystkie, które zrobiłam do tej pory:):) W białych śpiochach jestem zakochana po uszy^^

Ponadto muszę, po prostu muszę się pochwalić torbą (nie byłabym sobą gdybym w takiej sytuacji tego nie zrobiła!), którą wygrałam u Wioli z Bezdomnej Szafy w konkursie na imię dla jej kotka:D Torba jest po prostu tak profesjonalnie, ślicznie wykończona, że padłam jak ją zobaczyłam! Wiola pokazała u siebie ją skromnie na małym zdjęciu, a urok tkwi w detalach i wykończeniach!:) Zresztą zobaczcie sami! Wśród słodkości znalazła się też gwiazdka, która na pewno zawiśnie na choince (ale dopiero jutro rano:D) i mam nadzieję, że zmusi mnie do dorobienia jej towarzyszy w przyszłym roku:)

JESZCZE RAZ DZIĘKUJĘ! :*

Wraz z tą piękną paczką przybyła również wczoraj nad morze zima. Dość nieśmiało, ale w końcu! Oczywiście dziś już jej nie ma, ale udało mi się zrobić kilka zdjęć:) Nigdy bym nie pomyślała, że w ogródku może być aż tak kolorowo na dwa dni przed Wigilią!:) 

Na szczęście w tym roku nie dałam się dopaść przedświątecznemu szaleństwu. Tak czy siak natłok spraw i obowiązków odciągnął mnie od maszyny i niestety musi iść w odstawkę na jakiś bliżej nieokreślony czas.. (zadbam o to, aby nie za długi;D)

Póki co życzę Wam wszystkim wesołych i leniwych Świąt i oraz kreatywnego, pełnego nowych pomysłów i sukcesów 2012 Roku! :)

i... jak to mówi Mikołaj w Laponii: Hyvää Joula! :D

Joanka :)

Rodzinka sówkowych kolczyków powiększyła się o nowe słodziaki. Dołączyły do nich sowy malinowe, carmelowe, kawowe (już sprzedane) i granatowe z brzuszkami w groszki (te powstały od początku do końca z myślą o  mnie:D). Wśród prezentowanej dziś sowiej rodziny powinny znaleźć się jeszcze jedne "papuzie" sowy, jednak nowa właścicielka (Nati pozdrawiam:D) nie dała mi szans na sfotografowanie ich:)

Do sowiej bandy trafią niedługo jeszcze cztery pary - póki co czekają na lakierowanie. Po tej fazie produkcji trafią na Wylęgarnię:)

Ponadto do oferowanych przeze mnie kolczyków należą od dłuższego czasu szaro-błękitne sowy:) Są to jedne z pierwszych, jakie wykonałam. Również czekają na nową właścicielkę. Niestety posiadają kilka wad: jeden kolczyk ma niedoszlifowane drewienko i tył po operacji (widoczna różnica w odcieniu farby).

Pozdrawiam:)

Joanka

 
Coś nowego: kolczyki inspirowane ptaszkami z kultowowej gry "Angry Birds". Jak je skończyłam to usiadłam i pomyślałam: teraz to pojechałam po bandzie:D

Honory głównego pomysłodawcy i koordynatora należą się mojemu bratu:D

Pozdrawiam,
Asia:) 

   

W ciągu ostatnich dni wydarzyło się wiele "pierwszych" rzeczy: widziałam pierwszy śnieg, pierwszy raz byłam w Berlinie, sprzedałam pierwsze pary sówek na Wylęgarni, wygrałam pierwszy raz w blogowej zabawie u Bezdomnej Wioletty z Szafy(:D:D:D), skończyłam szyć pierwsze zamówione poszewki na poduszki... dziś mam okazję ogłosić wyniki swojego pierwszego candy:)

Ilość osób, które wzięły udział w zabawie, przekroczyła moje najśmielsze oczekiwania! Wszystkim bardzo dziękuję i nie trzymam Was w niepewności już dłużej.

Spośród 180 osób (!) biorących udział w losowaniu generator liczb uśmiechnął się do nr 58. Wygarała: arimor :) Szykuj się na odbiór paczki z wybranymi przez Ciebie sówkami:)

Gratuluję zwyciężczyni! I jeszcze raz dziękuję wszystkim za udział w candy (na pewno nie ostatnim - mam już pomysł na kolejne:) )

Thank you very much to all the visitors from abroad, who took part of my blog candy!!! :)

Asia :):):) 

   

Na dziś przygotowałam dla Was coś odważniejszego i prowokującego, odrobinę erotyzmu i garstkę negliżu ze szczyptą romantyzmu... mieszanka iście kobieca:)

Po wczorajszym poście i próbach wprowadzenia Was w marzycielsko-bieliźniany klimat chciałabym zaprezentować Wam coś szczególnego. Jakiś czas temu uszyłam gorset, będący modyfikacją gorsetu z Burdy (2/2011, mod. 113). Postawiłam sobie nowe wyzwanie i myślę, że podołałam:) Główna modyfikacja polegała na dodaniu koronki i gruntownym przerobieniu tyłu na wiązany. Uszyłam go z kupionych kiedyś za grosze w sh zasłon z Ikei. Aż miło wziąć do ręki tak grubą bawełnę:) Jakże ten gorset jest inny od tych błyszczących, poliestrowych, proponowanych nam w sklepach...

Do kompletu należą gatki, które kiedyś (tutaj) już Wam pokazywałam.

Pozdrawiam

Joanka :)

 żródło zdjęć: www.burdastyle.de

   

Nawet nie macie pojęcia, jak miło mi jest Was poinformować, że od dziś moje sówki są dostępne w sprzedaży w Wylęgarni!:D Nic więcej nie pozostaje mi dodać jak: ZAPRASZAM do mojej SOWIEJ GALERII:)

Do sprzedaży trafi niedługo druga pula sówek. Wszystkie są opracowane ze wszystkich stron - mają nawet z tyłu ogonki! (te kolczyki-sowy, które biorą udział w candy również:D)

Jejuuuu! Ale się cieszę!

Uściski mocne!

Asia :):):):)