Jakiś czas temu odezwał się do mnie Pan Wojtek z bardzo
nietypową prośbą.
Zapytał się mnie, czy dałabym radę uszyć nerkę... ze starej
piłki od kosza (!). Pan Wojtek przygotował mi panele do zszycia – rozpruł piłkę i w nieznany mi, magiczny sposób oddzielił je od podklejającej wszystko gumy. Szło ciężko, skóra okazała się
nieraz niewdzięczna i nie chciała sunąć pod stopką, ale dało radę! Nigdy nie
wyprę się tego, że szyję na maszynie kupionej w Lidlu :D
Jak Wam się podoba? Jak myślicie z jakich jeszcze ciekawych
rzeczy można by uszyć wyjątkową nerkę? Wasze pomysły nie znają granic, o czym nie raz się przekonałam. Również teraz :)





Pozdrowienia słoneczne znad morza,
Joanka