- Ja? Nic!
- No właśnie.

- No właśnie.

3 lata. Słownie: trzy. TRZY lata tkanina leżała i czekała... do dziś.

Kiedy przeczytaliśmy liścik, który dostaliśmy w kopercie po ślubie poryczałam się jak bóbr ze szczęścia. Po ponad pół roku i odgruzowaniu wolnego miejsca w nowym mieszkaniu odebraliśmy od przyjaciół jeden z najpiękniejszych prezentów ślubnych. M. i M. podarowali nam swoją rodzinną pamiątkę - sprawnego Singera! Według numerów seryjnych maszyna pochodzi z 1874 r.


Grudzień jest totalnie zakręconym miesiącem! Pracy multum, czujemy się jak pracownicy św. Mikołaja, ale udało się nam wyłuskać trochę czasu, aby pojawić się na targach przed Świętami! Jutro spotkacie nas na Fidze z Makiem na terenie parku Kolibki w Gdyni.
6.12 - TuBaza, Al.Zwycięstwa 291 w Gdyni, godz. 11-16 :)
6.12 - TuBaza, Al.Zwycięstwa 291 w Gdyni, godz. 11-16 :)
Do zobaczenia!
Joanka
Nie wiem jak u Was, ale u mnie w domu nigdy nie mogło zabraknąć w tej dzień skarpety wiszącej w przedpokoju w domu. Od lat, co roku przychodził ten dzień, kiedy zawisła ONA - ciągle ta sama, odwieczna, czerwono-zielona skarpeta, dźwigająca przeważnie rózgi dla mnie i dla braci ;)
Z okazji zbliżających się Mikołajek przygotowałam dla Pomorze Craftuje tutorial na uszycie skarpety pełniącej rolę dekoracyjną i magazynową w zakresie drobnych upominków (nie zachęcam do pakowania rózg, bo jako dziecko gorzko płakałam jak odkrywałam w skarpecie badyle!). Mikołajki już za tydzień, w niedzielę - mam nadzieję, że znajdziecie w ciągu najbliższych dni chwilę i skorzystacie z tego tutoriala. Zachęcam Was gorąco, bo skarpeta jest naprawdę prosta do uszycia!
Tutorial - KLIK!
Szyjcie, szyjcie! Ja już w końcu mogę i ciężko mnie od maszyny oderwać!
Pozdrawiam i macham do Was już sprawną ręką! ;)
Joanka
Otrzymuję od Was pytania: czy warto zakładać działalność? Jak to wygląda w praktyce? Czy dam radę utrzymać się na rynku? Czy rękodzieło jako biznes ma sens? Ogromna chęć, aby napisać ten post przyszła na mnie we wrześniu, kiedy weszłam na wysoki ZUS, ale postanowiłam poczekać, aby nie narzekać na zapas, bo tak w Polsce "trzeba". Z kolei przy okazji Święta Niepodległości zalała mnie masa internetowego gruzu: czy warto działać w Polsce, czy hasło "made in Poland" napawa dumą? Jak to jest wygląda z mojego punktu widzenia?




O nie, to jest chyba TA pora! Rozglądam się za zabawkami, zachwycają mnie dziecięce pokoiki, coraz częściej łapię się na myśli "tak, z Pawła będzie fantastyczny ojciec". Remontując nowe mieszkanie myślę jak to tu będzie jak będzie Dzidzia. Śnią mi się moje porody i to różnych wariantach! Myśli tych nie rozgania nawet to, co szyję. Mając jeszcze sprawną rękę uszyłam jakiś czas temu książeczkę sensoryczną. Już wiem, że swojemu dziecku też taką uszyję!


Pogoda nie rozpieszcza, ale wyszliśmy na przeciw chłopom i wiatrom! W ostatnim poście zaprezentowałam Wam lisi opatulacz na głowę, jaki uszył dla mnie mój mąż Paweł - zerknijcie jakie jeszcze ciepluśkie kapturo-kominy umieściliśmy jakiś czas temu w sklepie - KILK! To, że mam ostatnio lisią manię można łatwo zaobserwować - postanowiłam wyżyć się na polu zwierzęcym i obok przeważającej u mnie dotąd flory zagościło trochę zwierząt :)




Złamany obojczyk pozwala na blogowanie w wersji lux: Mąż uszyje, Mąż zrobi zdjęcia, opatuli głowę, a potem się uśmiechnie i przytuli. Jestem szczęściarą :)



Komin z kapturem jest uszyty z dwóch warstw dresowej bawełny. Jest cieplutki i idealny dla takiego zmarzlucha jak ja! I do tego te piękne lisy! Tak, teraz mam stanowczo lisią manię! Jak tu w sumie nie mieć? ;)
Joanka
Jechałam w zeszły piątek do pracowni na rowerze - w głowie milion babskich myśli, poplątanych jak spaghetti: jutro targi, muszę dokończyć szyć kilkanaście rzeczy, podrukować w drukarni porządne kartki, przygotować wszystkie gadżety i spakować meble. Jadąc bałam się, jak zwykle, że się nie wyrobię na czas. I bach! Wywrotka na rowerze na bark i głowę, pęknięty lewy obojczyk. W ten oto sposób dowiedziałam się, że przez najbliższy miesiąc nie będę robić NIC.
Oto ja i moja historia blogowo-firmowa historia zamknięta w 20 min.
Nigdy nie nadawałam się na konferansjera, więc dziwnie mi zapraszać na filmowy wywiad w ogóle, a co dopiero na taki przeprowadzony ze mną. I do tego taki, w którym obnażam swój chaos i nieskoordynowaną mimikę! Zacznę inaczej: znacie cykl Craft Break, prowadzony przez białostocką bloggerkę Qrkoko? Jeśli nie - nadróbcie prędko zaległości! Zapraszam na stronę Agaty i jej inspirujący cykl rozmów z rękodzielnikami, gdzie od dziś... znajdziecie i mnie.
Nigdy nie nadawałam się na konferansjera, więc dziwnie mi zapraszać na filmowy wywiad w ogóle, a co dopiero na taki przeprowadzony ze mną. I do tego taki, w którym obnażam swój chaos i nieskoordynowaną mimikę! Zacznę inaczej: znacie cykl Craft Break, prowadzony przez białostocką bloggerkę Qrkoko? Jeśli nie - nadróbcie prędko zaległości! Zapraszam na stronę Agaty i jej inspirujący cykl rozmów z rękodzielnikami, gdzie od dziś... znajdziecie i mnie.
Sięgnijcie po orzeszki, kakao, ciepłą herbatę, ciastka. Zapraszam na spotkanie ze mną w poniższym filmiku! Przeczytajcie też koniecznie TEN ARTYKUŁ - bez Was nie byłoby mnie taką, jaką jestem. Zobaczycie jak wiele dzięki Wam wszystkim mam powodów do uśmiechu:)
Mam kilka wniosków:
- albo mi przepaliło styki z tremy lub z podniecenia - nie ma innego wytłumaczenia, żeby zapomnieć o tym, że pracowałabym z Williamem Morrisem (gdyby żył)!
- muszę przefarbować się znów na rudo
- powinnam sobie nagrać mój śmiech i puszczać jak będzie mi smutno.
A Wy? :)
Joanka
Wygląda jak zwykła "Zielarka" dostępna w sprzedaży, ale taka nie jest. Co w niej jest innego? Otóż jest to nerka... dla Diabetyczki.

Przy takiej kostce można poczuć się dzieckiem!

Kolejna dawka czegoś z niczego! Nadchodzący czas przygotowań do roku akademickiego zawsze skłaniał mnie do porządków na biurku ;) Zobaczcie jak w prosty sposób, bez wydawania pieniędzy, można przygotować sobie ciekawe organizery-kubki na długopisy, kredki, mazaki, pędzle i inne podręczne przedmioty. Bazą będą zwykle wyrzucane przez nas... puszki!

Wiecie, że kierunek obrotu szpulki w bębenku ma znaczenie? Nie należy jej wkładać "ot tak" - podczas wyciągania nici powinna obracać się zgodnie lub przeciwnie do ruchu wskazówek zegara (w przypadku chwytaczy rotacyjnych) - zerknijcie koniecznie na instrukcję. To, jak umieścimy szpulkę wpływa na odpowiednie naprężenie nici i nie nadwyręża maszyny - dbajmy o nasz kochany sprzęt! :) Być może to jest błahostka, ale uważam, że warto mówić nawet o najprostszych sprawach. Tym bardziej, że znam osoby, dla których wiadomość o potrzebie czyszczenia maszyny była odkryciem Ameryki ;)

Ja do niedawna nie wiedziałam - mam nadzieję, że wskazówka okaże się pomocna!
Joanka
Przygotowania do ślubu rozciągnęliśmy w
nieskończoność, sam ślub też. Po tym przyszedł czas, aby w jeden dzień się
spakować i wyruszyć w nieznane, bez planu. Życzę każdemu takiej podróży
poślubnej!
Ciotko Joanno do boju! Ok, ale czymże wojować? Jak skutecznie wtargnąć w świat blisko 5-miesięcznego dziecka?

Uszycie narzutki - opatulacza na chłodne dni chodziło za mną od dawna, a dokładniej odkąd wyświechtałam do granic możliwości podobną dzianinową bluzkę, którą dostałam w spadku po koleżance (nawet się załapała na zdjęcie - o tutaj). Jako, że był to ciuch superwygodny, superuniwersalny, do tego w super uniwersalnym szarym kolorze, pomyślałam, że dobrze byłoby sprawić sobie podobny superciuch. Wyciągnęłam leżącą na wierzchu na półce Burdę "Szkoła szycia, część 2" i tak oto stanęła przede mną możliwość uszycia "całkiem seksownego" kardiganu. "CAŁKIEM" - to jest słowo klucz.

Pamiętacie pokrowiec na matę, uszyty dla Marty i moje obietnice, że też sobie uszyję? Stało się, oto i on! Uszyty z zielonej kodury i mojego najcenniejszego surowego lnu w zielarski print. Bawełniany pasek jest regulowany na tyle, że mogę nosić pokrowiec na ramieniu i przerzucić na skos jak wsiadam na rower. Jestem nad wyraz zadowolona! Na etapie wstępnego zauroczenia samo noszenie maty daje więcej radochy niż samo ćwiczenie ^^

Odkąd postanowiliśmy sprzedać mieszkanie w ogóle nie inwestujemy w meble. Jest tylko jeden mały problem: rzeczy ciągle przybywa! Na pytanie co robimy z wylewającymi się z szafy książkami padła natychmiastowa odpowiedź: ROBIMY PÓŁKĘ. Zrobiliśmy ją szybciej niż o niej pomyśleliśmy!

Od półtora miesiąca nadaję na innych falach. Minęły moje dwa wieczory panieńskie, minęło szycie sukni, minął i sam ślub, który rozciągnęliśmy - całkiem niechcący - do granic możliwości, minął czas wykańczania ostatnich zamówień i czas przygotowań do podróży. Minęła też w końcu dłuuuga i syta podróż poślubna... a zdjęć sukni jak nie pokazałam tak nie pokazałam! Wiem, że na nie czekacie, dlatego zobaczcie chociaż dwa jedyne zdjęcia, które póki co otrzymałam od Adama i jedno zdjęcie wykonane przez mojego wujka. Jak tylko otrzymam zdjęcia z sesji - od razu Wam pokażę i pozwolę się nasycić detalami, bo dołożyliśmy wszelkich starań, aby było warto! Póki co czekam na te zdjęcia razem z Wami i wracam po woli do rzeczywistości z nadzieją, że nie znudzę Was swoim życiem i w końcu ruszę z szyciem, bo ręce mi się wyrywają do roboty ;) Zbieram i układam wspomnienia z tego czasu i z podróży, aby je Wam opisać. To naprawdę szalony czas, a przed nami jeszcze jeden festiwal!
10 arkuszy białego papieru, 3 próbne prześcieradła, 4 m batystu, 3,5 m bawełny, 2 m tiulu i 24 m ręcznie wszywanej koronki. 4 dni szycia i 4 dni wszywania koronek. Dziś skończyłam obszywać rękawki. Ślub jutro!

Dobre pytanie. Cóż, można śmiało rzec, że jeszcze jednym klinem w polu, ale o tym za chwilę. Na początek pokażę Wam kilka rzeczy, które udało się nam przygotować w porę. Przygotowania znosimy ze spokojem i - o dziwo - luzem :)

Wpadłam w szał wiosennych porządków, zmian w mieszkaniu i chęć ostatecznego pozbycia się nieużywanych materiałów (to akurat dość częsta i nieleczona przypadłość). Postanowiłam połączyć pożyteczne z przyjemnym, dodając do tego odrobinę relaksu. W wyniku stworzyłam nowy, dodatkowy element domowy: małe podkładki, wykonane w całości z resztek tkanin.

Materiałowa torba na zakupy - któż jej nie potrzebuje? Praktyczna, pojemna, wygodna, ekologiczna. A jakby tak jeszcze była... zmienna, jak my kobiety?

Są różne tkaniny. Czasami pod igłą ląduje bawełna co gładko sunie, ortalion co zgarnia przymaszynowy kurz kłaczy, len co się gniecie od dotknięcia. Czasami nie ląduje nic, bo tkanina jest tak obrzydliwa w dotyku, że od razu spływa do śmieci. Ale są też tkaniny, których czujesz, że człowiek nie jest godzien szyć. Tkaniny przez wielkie, dumne "T". Nie wiem jak Wy, ale na mnie spada to nagle jak grom. Mam tak z Morrisami, koronkami i wełnianymi pasiakami. Ostatnią okazję do zmierzenia się z samą sobą dała mi koleżanka podrzucając mi taki tam ot prezent bożonarodzeniowy: haft krzyżykowy wykonany przez jej ponad 90-letnią babcię. Hafciarstwo jest jej największą pasją.

To już jutro! Udział w Bakaliach był zawsze tym wymarzonym. Na ostatniej edycji reprezentował mnie Paweł, tym razem w końcu mogę być osobiście! Wpadnijcie koniecznie - mamy sporo nowych nerek ;)

Słyszeliście
już o akcji „Setki słoni dla dzieciaków”? Ja dorzuciłam swoją cegiełkę, a nawet 7!
Celem akcji,
prowadzonej przez fundację Słonie na Balkonie, jest zbiórka pluszowych
słoników na rzecz Szpitala Psychiatrycznego w Łodzi. Założenie: każdy
podopieczny otrzyma swojego słonika na szczęście. Apel jest zrozumiały:
potrzeba setek, SETEK słoni!
Organizatorzy
przygotowali dla nas szablon z dwoma wykrojami do wyboru (KLIK),
z kolei u Adeli znajdziecie
instruktarz jak takiego słonika wykonać (KLIK).
Przekonacie się szybko, że pluszaki są proste i niewielkie. Po uszyciu mają ok.
12x14 cm i są wielkości dłoni – można je śmiało uszyć ze skrawków, a co
wytrwalsi mogą je uszyć ręcznie. Ja uszyłam hurtem 7 słoników. Szycie
charytatywne daje zupełnie inną motywację do działania i nie umiem nigdy
zatrzymać się na jednej sztuce. C zy istnieje dla rękodzielnika coś milszego niż myśl, że owoce pracy jego rąk wystarczą, by tak po prostu dać komuś radość i przynieść pomoc? Chyba nie :)
.png)
Prezenty spakowane? Jeśli nie - podrzucam Wam pomysł jak ciekawie spakować drobne upominki. W zeszłym roku robiłam torby-zajączki, teraz zające będą trochę inne. Jutrzejsza niespodzianka murowana! Wierzę w to, że zaangażowanie i czas spędzony przy robieniu takich prezentów i niespodzianek dla najbliższych jest jednym z puzzli tworzących układankę pt. rodzinne święta :) U mnie jest elementem stałym. Tym razem - dla odmiany - zdążyłam przed czasem i przygotowałam tutorial.

Postanowiłam, że napiszę ten post dzisiaj, drugiego kwietnia, aby ktoś nie odebrał tego jako żart. W szczególności, że sama trochę nie dowierzam. Jest mi miło ogłosić, że trafiłam do Design Teamu bloggerek prowadzących stronę Pomorskie Craftuje!
Jeśli którykolwiek z bloggerów zajmujących się hand made'm w obrębie województwa pomorskiego nie zna platformy - zachęcam migusiem do zapoznania się! Blog skupia osoby zajmujące się rękodziełem wszelkiej maści. Znajdziecie na nim bazę bloggerów (rzućcie okiem - być może któryś z nich jest Waszym sąsiadem?), inspiracje, tutoriale oraz wiele wyzwań tematycznych, motywujących do regularnej i kreatywnej pracy. Mam nadzieję, że na platformie zagości więcej szycia! To znaczy inaczej: jestem tego pewna, bo będę Wam przygotowywać tutoriale, ale liczę na to, że liczba szyjących odbiorców i aktywnych członków wzrośnie! Zapraszam Was serdecznie w imieniu całej ekipy!

Szewc bez butów chodzi, wiadomo - przypominam sobie o tym zbyt często. Po czystce w szafie i po uszyciu kosmetyczki Kasi uświadomiłam sobie, że sama powinnam uzbroić się poważnie w kilka babskich akcesoriów i to prędko! Pamiętając o tym jak Juki HZL-F 300 ładnie radziła sobie ze ściegami ozdobnymi na ekoskórze (do wglądu - kilk) wpadłam na pewien pomysł.... Postanowiłam uszyć sobie kosmetyczkę. Ale nie taką "byle-jaką", tylko taką w pełni moją. Wymyśloną specjalnie dla mnie, od początku do końca. Wykrój kasinej kosmetyczki miałam - trzeba było tylko trochę pomajstrować i spersonalizować całość.
Wystarczył kawałek skaju i trochę cierpliwości. Wykonałam szereg ozdobnych ściegów tworząc sobie bazę z myślą o fantastycznej aplikacji.

Czekałam na to długo mam nadzieję, że Wy też. Mój własny sklep on-line jest otwarty!
joanka-z.pl - zapraszam!
Dzieje się!
Wasza Joanka
Samica w środowisku naturalnym nie musi prać, gotować, sprzątać, oj nie! Miłym atutem jest umiejętność cerowania skarpet Mężczyzny i łatania dziur, ale to też nie jest aż tak istotne. Porządną Panią domu powinny zainteresować ZABAWKI Samca. Jeśli do tego kobieta sama podejmie inicjatywę, wykaże chęć troski i zabezpieczenia ich przed jakimkolwiek niebezpieczeństwem to staje się w oczach Samca aniołem.
Z chęci przypodobania się Samcowi i jego niezaprzeczalnemu, wielkiemu zapotrzebowaniu na ochronę sprzętu muzycznego powstał pokrowiec. Jest bez szału: kwadratowy, z kodury i pianki, wyścielony miluśką flanelą, Szwy zabezpieczone lamówkami. Niby zwykły, ale jakże urosłam w oczach jako partnerka życiowa! ;)
A jak Wam idzie ułaskawianie swoich Mężczyzn szyciem? :D
Joanka
Pssst! Ekipa sklepu z fantastycznymi tkaninami Craftoholic SHOP zadała mi kilka pytań o... zerknijcie sami! Zapraszam na mini wywiad opublikowany na blogu sklepu. Przy okazji wplecione zostały zdjęcia produktów, których jeszcze nie ma w ofercie sklepiku, a będą!
Miłego czytania - KLIK :)

Joanka
Czy Wam też tak często kradną lampki rowerowe? Kilka razy okradziono mnie z lampek. Mało tego! Skradziono Pawłowi lampki, a nawet cały rower! Mój łaskawie się ostał, ale złodziej miał taki tupet, że jeszcze oskubał, mój rower... tak, z lampek. Mniejsza z tym, ale bez lampki ani rusz! Poruszając się naprawdę dużo na rowerze coraz bardziej przeraża mnie szereg niebezpieczeństw czyhających ze strony nieuważnych kierowców, a także wędrujących pieszo królów i królowych chodników. Niektórzy rowerzyści obwieszają się lampkami i odblaskami jak choinki bożonarodzeniowe. Z początku wydawało mi się to śmieszne, ale teraz z pełną powagą uznaję to za czyn wielce uzasadniony. Lisek zawsze mi dynda przy plecaku, ale odblasków i świecidełek nigdy zbyt wiele!
Pomyślałam, że uszycie odblaskowych opasek będzie wyśmienitym pomysłem. Testy na JUKI HZL-F 300 pokazały, że igła wchodzi w techniczne materiały jak w masło - czym prędzej zabrałam się do pracy i uszyłam opaski.

Po zapoznaniu z teorią i opisem technicznym czas na praktykę!
1. Ściegi
JUKI HZL-F 300 posiada aż 106 ściegów. Na pierwszy rzut oka ilość i system dotarcia do ściegu wydaje się nie do ogarnięcia, ale zaraz przekonacie się, że nie ma w tym nic trudnego. Ściegi podzielone zostały na 4 grupy. Odszukajmy podstawowy ścieg prosty.

Na ekranie wybieramy 1 z 4 kategorii, wpisujemy numer interesującego nas ściegu i gotowe. przyciskami + i - regulujemy szerokość (w tym wypadku ustawienie igły) i gęstość ściegu.

Maszyna radzi sobie z każdym rodzajem tkanin i materiałów. Nie zmieniając ustawień maszyny ani grubości igły przeszyłam złożone na pół:
cienką bawełnę (1), drelich (2), flausz (3), gruby jeans (4), kodurę (5), cienki ortalion (6), satynę (7), żorżetę (8), elastyczną koronkę (9), skórę ekologiczną (10) i naturalną (11). Przeszyłam też jeden z najbardziej wrednych materiałów: klejący się do rąk elastyczny skaj (12), który do tej pory stawiał opór wszystkim stopkom. JUKI dała radę! materiał się pofalował, ale w obliczu tego wstrętnego testu uznaję to za duży sukces ;)

Ściegi obrzucające i dekoracyjne z pozostałych kategorii wybieramy i regulujemy w analogiczny sposób.

Zobaczcie jak JUKI radzi sobie ze ściegami dekoracyjnymi na różnych materiałach. Bez wprowadzania zmian przeszyłam identycznym ściegiem:
gruby jeans (1), drelich (2), bawełnę 120g/m2 podklejoną flizeliną (3) i bez poklejenia (4), cienką bawełnę 90 g/m2 (5), flausz (6), filc (7), kodurę (8), skórę ekologiczną (9) i naturalną (10). Na bawełnie nie podklejonej flizeliną (4) widać zmarszczenia, cieńsza bawełna została delikatnie ściągnięta przez nici (5) - pamiętajmy o podklejeniu lub zastosowaniu cieńszej igły.

Goszcząc maszynę w pracowni wykorzystywałam ją podczas szycia powstających najczęściej w pracowni nerek. Radziła sobie lekko ze skajem oraz z przeszywaniem kilku warstw materiału jednocześnie (miejscami do 5 warstw bawełny i 2 warstw skóry ekologicznej).



Skoro maszyna razi sobie bez problemu z techniczną kodurą, dość twardą skórą i kilkoma warstwami materiałów to trzeba sprawdzić gdzie kończy się granica.
Sześć warstw grubego jeansu?

Bez problemu.
6 warstw skóry?


Komentarz zbędny! Szyła powoli. Nie ucierpiała ani jedna igła!
2. Obszycia dziurek
JUKI HZL-F 300 oferuje 16 rodzajów obszyć dziurek - 15 na guziki + dziurki okrągłe. Niespodzianka: dziurki podłużne można dopasowywać do szerokości guzika! Możemy ustawić szerokość między krawędziami dziurki - to unikatowe rozwiązanie, dostępne wyłącznie w maszynach firmy JUKI. Ponadto maszyna nie zacznie szyć, dopóki stopka nie będzie poprawnie podłączona (informuje nas o tym dodatkowo odpowiedni komentarz na ekranie).

![]() |
przykładowe obszycia dziurek |
Bardzo mi się to podoba! :D Kończysz szyć, naciskasz guzik, słychać zgrzyt - nici obcięte i zabezpieczone przy samym materiale! Nie musisz szukać gubiącego się wiecznie obcianaka i nożyczek, ha! Obcinacz mozna uruchomić naciskając na guzik, a także naciskając piętą dolną część pedała (czasami z wrażenia i braku przyzwyczajenia włączałam go przez przypadek ;) ).
![]() |
Nici obcięte! Wystarczy uciąć nici początkowe - ścieg jest zabezpieczony. |
4. Symbole i litery
Maszyna oferuje wybór różnych symboli - możemy je haftować osobno, a także ustawiać w szeregi. Ciągi znaków mogą być długie - maszyna może pomieścić w pamięci 70 znaków! Możemy je swobodnie zestawiać i dodatkowo regulować ich wielkość i gęstość ściegu. Czysta zabawa :D Poniżej, dla przykładu - szereg 6 znaków: serce-kółko-gwiazda x2:

![]() |
Przykładowe symbole |
To samo tyczy się czcionek. Mamy do wyboru 3 kroje dla wielkich i małych liter oraz cyfr. Do wyboru mamy również podstawowe znaki jak np. +, -, ;, @, ! Ogranicza nas tylko brak polskich znaków, ale dla chcącego nic trudnego - można ręcznie dosztukować ;)


![]() |
Mistrzynią hafciarstwa nie jestem - dobrze, że maszyna może to zrobić za mnie ;) |
Ach! Zapomniałam dopisać o drobnym szczególe: maszyna ma bardzo dobre antypoślizgi! Dodając do tego wszystkie udogodnienia wskazane w tym i poprzednim poście, mam wrażenie, że producent zadbał dosłownie o wszystko, by ułatwić i przede wszystkim umilić nam pracę z maszyną. Wielość funkcji pozwala na wyczarowanie fantastycznych dekoracji, a duże pole pracy aż zaprasza, by porwać się na większe realizacje.
Podczas testów korzystałam z funkcji, po które sama sięgam najczęściej. Wiem, że nie wyczerpałam całego potencjału maszyny, szczególnie pod względem haftów (których nigdy wcześniej nie używałam na poważnie) i możliwości ściegów. Z literkami miałam do czynienia po raz pierwszy. Czekając na maszynę nie miałam pojęcia, że będzie miała dostępne takie funkcje! JUKI HZL-F 300 okazała się istnym kombajnem! Przemysłowa stebnówka połączona z hafciarką, pozostająca wciąż domową, ale jakże wielofunkcyjną, przyjazną człowiekowi maszyną. MARZENIE. Biorąc to wszystko pod uwagę cena producenta wynosząca 2650 zł nie jest wygórowana.
Maszyna jest bardzo prosta i intuicyjna w obsłudze. Idący w parze profesjonalizm nie musi przy tym stanowić przeszkody dla osób stawiających swoje pierwsze kroki w szyciu. Myślę, że wręcz przeciwnie! Wachlarz możliwości, które oferuje maszyna przeznaczony jest i dla hobbystów oraz osób szyjących w sposób bardziej zaawansowany czy trudniących się tym zawodowo. Jej
wielofunkcyjność sprawdzi się na pewno w tysiącach sytuacji i milionach potrzeb
na lata. Warto zainwestować w taki sprzęt. Gdybym miała środki i ktoś zapytałby mnie: kupujesz? Kupiłabym bez wahania. Po wcześniejszym testowaniu JUKI MO-1000 postanowiłam zakupić overlocka. Odkąd poznałam możliwości JUKI z serii HZL-F poważnie zastanawiam się również nad jej kupnem, dopisując ją do listy marzeń.
Mam nadzieję, że recenzja okaże się pomocna! Z chęcią poznam Wasze opinie. Jeśli macie jakieś pytania - chętnie odpowiem w miarę możliwości. Firmie JUKI dziękuję serdecznie za możliwość zaprzyjaźnienia się z tą niesamowitą maszyną! :)
W kolejnych postach pokażę Wam co udało mi się uszyć przy pomocy maszyny. Podpowiem, że powstały (aż!) dwie rzeczy dla mnie i jedna dla Pawła ;)
Też czujecie już powoli wiosnę?
Joanka