Dlaczego nie warto umieć szyć?
12:57
Chcesz wiedzieć dlaczego nie warto umieć szyć? Ja Ci podpowiem! Szycie jest świetną, praktyczną i przydającą się bardzo często umiejętnością. Jednak jak wszystko ma i plusy i minusy! Jeśli szukasz konkretnych wymówek, aby nie wkręcić się w szycie to podam Ci kilka argumentów.
![]() |
Oto moja prywatna kolekcja złamanych i pokrzywionych igieł, zbieram je od 4 lat. Kiedyś zrobię z nich obrazek! |
Jesteś typem chomika? No to koniec!
"Asia, chcesz guziki, mam karton niepotrzebnych?". "No pewnie!" w myślach: "Tylko gdzie ja to upchnę? Nieważne!". Bierzesz wszystko jak leci, aż Twój magazyn zaczyna przypominać wyprzedaż garażową. Wszystko przecież może się przydać! Ja na przykład za sprawą aktywniejszego trybu życia przeniosłam się ze świata dopasowanych sukienek i lnianych spódnic w krainę dzianin. Mimo to do dziś dostaję od rodziny masę płóciennych tkanin, starych ciuchów, zasłon. Nie wezmę? Pewnie, że wezmę! Wszystko się przyda! I co gorsza: zazwyczaj tak jest!
Szyjesz = jesteś wykwalifikowanym krawcem
To, że obsługujesz maszynę do szycia na podstawowym poziomie nie znaczy, że inni nie będą Cię postrzegać lepiej! Dla wielu osób sam fakt posiadania maszyny do szycia jest równoznaczny z możliwością uszycia marynarki! Osoby nieszyjące często nie rozróżniają, co jest całkiem zrozumiałe, poziomu zaawansowania uszycia różnych rzeczy i stanowczo często przeceniają nasze możliwości zarówno techniczne, jak i czasowe - "to dla Ciebie będzie pestka!". Może i tak, tylko jak wykręcić się od rodzinnych wizyt, kiedy wiesz, że ciocia wpadnie, bo ma do wszycia na gwałt zamek w sukience i marynarkę do przenicowania, a sama jesteś zakopana po uszy spodniami do skrócenia i dziurawymi koszulami od całej Twojej rodziny i znajomych? Przygotuj się na to!
Skarbonka bez dna
Szyjąc musisz inwestować w sprzęt. Nie ma innej rady! Uczysz się, rozwijasz a wraz z nowymi umiejętnościami idzie w parze potrzeba kupowania nowych akcesoriów: "o, połamałam igły", "o nie, nie mam zapasowej stopki", "och, przydałaby mi się stopka do wszywania sznurka!", "jak ja mogę żyć bez napownicy?!". Wiesz, to jest hobby bez dna i bocznych granic.
Poszła po ćwiartkę wróciła z kilkoma
Stacjonarne sklepy z tkaninami są jak sklepy z cukierkami - wchodząc zostawiasz wszelkie opory i mózg na progu. Nie ważne, że masz już materiały na wymyślone przez siebie rzeczy, przecież tu jest tyle jeszcze ładniejszych materiałów, które na pewno wykorzystasz! W ostatnich latach powstało w Polsce sporo sklepów oferujących przepiękne, kolorowe tkaniny importowane głównie z USA, sprzedawane w ćwiartkach. Cena importu przekłada się na koszt tkaniny, ale jeśli szyjesz i chcesz właśnie tą tkaninę cena nie zawsze musi stawiać opór!
![]() |
Kupowanie ćwiartek jest jednym z najmilej wyglądających uzależnień! |
Lumpeks? Kupię wszystko!
Po wizycie w sklepie z tkaninami idziesz do lumpeksu i otwierają się przed Tobą nowe morza: materiały po grosze! Tyle możliwości! A ubrania? Po co kupić sobie jedną sukienkę za 100 zł ("za 100 zł, taki prosty krój?!") - lepiej kupić sobie w lumpie sto nowych szmat po złotówce! Za wąska? Za mała? Za długa? Może za mały dekolt? "Spoko, przerobię!". Przepadłaś! Twoja szafa będzie płakać i pękać z bólu w szwach (co za wyszukana gra słów!), co będzie bardziej dotkliwe niż Twoi stukający się w głowę członkowie rodziny.
![]() |
Wszystko przecież się przyda! |
Szewc bez butów chodzi
Umiejętność szycia, podstawowa znajomość konstrukcji i tkanin wystarczy, by ocenić jakość ubrań, dodatków i akcesoriów tekstylnych oferowanych w sklepach i galeriach handlowych. Ostatecznie stwierdzasz, że nie kupisz nic, bo uszyjesz to sobie lepiej sama. W efekcie i tak nie masz czasu na uszycie wszystkiego co ci się podoba. Mydlisz sobie oczy i kupujesz tylko na szybko znalezione ciuchy w lumpeksie, najlepiej ciuchy typu basic - one będą pasować do wszystkiego co sobie przecież uszyjesz. Przychodzi w końcu dzień w którym stwierdzasz, że wszystko, co masz jest bez sensu i ryczysz, że nie masz się w co ubrać. Ale są też ciekawsze rozwiązania: podejrzałam kiedyś Mamę jak zamiast płakać przed szafą śpiewała pod nosem "U drzwi twoich stoję Panie... "
Przy okazji nie rozwal sobie kręgosłupa!
Szyjesz dużo? Jesteś na dobrej drodze skrzywienia kręgosłupa! Zadbaj o odpowiednio wygodną pozycję! Najlepiej wyrywać się z amoku szycia co jakiś czas i się przeciągnąć z rozkoszą jak kot. Pamiętaj, że głowa jest stosunkowo ciężka, szyjąc pochylasz ją do przodu mocno obciążając odcinek szyjny. Dbaj o siebie! To może brzmieć jak grożenie paluszkiem przez babcię, ale dobrze wiemy, że takie ostrzeżenia działają, tylko wstyd nam później przyznać rację!
Tego nauczyła mnie kilkuletnia praktyka. Jak z Waszymi obawami i doświadczeniami?
Mimo wszystko nie zamieniłabym umiejętności szycia na żadną inną, serio! ;)
Jeśli nie udało mi się Ciebie przekonać to zajrzyj tutaj: po co w ogóle umieć szyć. Jeśli jeszcze nie umiesz, to może najwyższa pora zapoznać się z darmowym "Kursem szycia"?
Ślę Wam moc kreatywnej energii!
Wasza Joanka Z.
Jeśli nie udało mi się Ciebie przekonać to zajrzyj tutaj: po co w ogóle umieć szyć. Jeśli jeszcze nie umiesz, to może najwyższa pora zapoznać się z darmowym "Kursem szycia"?
Ślę Wam moc kreatywnej energii!
Wasza Joanka Z.
54 komentarze
Zgadzam się ze wszystkim/ a najlepsi są znajomi, a skróć mi spodnie, spódnicę /poszedł mi szew - zszyjesz?? a zminejszysz mi poduszkę żeby wyszło na 2 jaśki, wszyj mi zamek - przecież masz maszynę to umiesz. Koleżanka z pracy notorycznie kupuje za duże rzeczy i podrzuca mi do zwężenia...
OdpowiedzUsuńKoszmar
chyba ze szyjesz naprawdę dla siebie to rewelacja;)
No zgadzam się, nie warto, oj nie warto ;)
OdpowiedzUsuńTwoje "przydasie" mają szczęście, że się faktycznie przydają, ja ostatnio zrobiłam generalny przegląd resztek i ścinków i zaniosłam je do szkolnej świetlicy, która ogłosiła zbiórkę.
Lumpeksy i sklepy z tkaninami staram się omijać, odwiedzam je tylko po konkretną rzecz i ściśle się tego trzymam, choć serce się rwie do tych piękności.
Oj, czasem też robię porządki i worami oddaję te "przydasie" osobom prowadzącym warsztaty lub na zbiórki ;)
Usuńno coż, uśmiecham się od komputera szeroko :)
OdpowiedzUsuńU mnie tak samo punkt w punkt. Materiały i akcesoria piętrzą się na strychu i w mojej "szafce", już rozglądam się za nowym sprzętem a w kolejce po przeróbki lub uszycie czegoś czekają trzy osoby ale nie żałuję. Cieszę się, że odnalazłam takie hobby a nie marnuję czasu na bezowocne siedzenie np. przed telewizorem. :D
OdpowiedzUsuńU mnie tak samo punkt w punkt. Materiały i akcesoria piętrzą się na strychu i w mojej "szafce", już rozglądam się za nowym sprzętem a w kolejce po przeróbki lub uszycie czegoś czekają trzy osoby ale nie żałuję. Cieszę się, że odnalazłam takie hobby a nie marnuję czasu na bezowocne siedzenie np. przed telewizorem. :D
OdpowiedzUsuńheheh, dobre!!!
OdpowiedzUsuńa "chomikiem" walczę jak mogę :) nawet ostatnio wygrywam :)
Podziwiam!
UsuńWszystko idealnie obrazuje szycie! "Stacjonarne sklepy z tkaninami są jak sklepy z cukierkami - wchodząc zostawiasz wszelkie opory i mózg na progu. " Mistrz ! :)
OdpowiedzUsuńLata praktyki! ;)
UsuńDobre! ;) wiem, że nie warto, to bez sensu i w ogóle... ale już chyba żyć bez tego nie umiem ;) u mnie największą zmorą jest kupowanie gotowych ciuchów. Od kiedy sama zaczęłam szyć, zaczęłam też zauważać jak kiepskie jest to, co jest w większości sklepów :( i najprościej w świecie szkoda mi spędzać czas w sklepie na szukaniu czegoś co się nada do ubrania, bo wiem, że w tym czasie sama bym to zrobiła... 2x lepiej, choć do poziomu zaawansowania o jakim marzę mam jeszcze lata świetlne ;)
OdpowiedzUsuńOho, to na pewno spodoba Ci się akcja, którą szykuję "po to kupiłam?!" :D Ruszam z nią w
Usuńprzyszły piątek ;)
Czekam :)
UsuńWszystko prawda. Ja jedynie opieram się tłustym ćwiartkom, bo ceny szaleńcze🙉
OdpowiedzUsuńTeż się wzbraniałam, ale uległam i nie żałuję - wzory są cudne! Materiałów używam do mniejszych gabarytowo uszytków i dodatków, więc ta cena tak nie boli. Koszuli czy pościeli czy nawet torby to już bym nie uszyła jak sobie przeliczę koszt! ;)
UsuńZ racji tego, że szyje od dziecka, jestem też krawcowa i jak w powyższych punktach nigdy nie mam się w co ubrać przyjęłam jedną zasadę przy kupowaniu ciuchów dla siebie. Jak mam coś przy nim przerobić to --nie biorę--....bo i tak nie ma kiedy przerobić a chodzić dalej nie ma w czym.
OdpowiedzUsuńDobra zasada! Próbowałam, ale i tak nie umiem się jej trzymać. Podziwiam tych, co umieją!
UsuńOooo, ja jeszcze dorzucę jeden punkcik do kompletu: nie kupuje w sklepie bo oczywiście uszyję sama, bo taniej, lepiej, bo potrafię, a jak już ubranko gotowe to i tak nie wygląda tak pięknie jak na obrazku Burdzie -zawsze coś mi nie pasuje, coś bym zmieniła (niekoniecznie wiem co!), wiec i tak nadal nie mam czego na siebie włożyć....
OdpowiedzUsuń:D Też się na tym łapałam!
UsuńO! To właśnie był mój problem główny kiedy zapaliłam sie do szycia - niby ok śle nie do końca. Podobnie z ubraniami nie w moim rozmiarze - przerobię sobie tez nie działało. Teraz już drugi miesiąc zabieram sie do wykończenia świeżo uszytej spódnicy - o ile szycie (2 połamane igły) było ekscytujące to podłożenie dołu już nie. Czekam Joanko na kolejne posty. Pozdrawiam!
UsuńJa przygodę z szyciem zaczęłam w niedzielę i... w sumie to zobaczymy, co z tego wyjdzie, ale już widzę u siebie symptomy chomikowania i patrzenia na rzeczy pod kątem "to się na 100% przyda".
OdpowiedzUsuńW ogóle super blog, ponieważ dopiero zaczynam, szukam po polskiej sieci inspiracji (wiem, że Pinterest etc.) i Twój blog jest jednym z niewielu, które są naprawdę fajnie zrobione.
Na początku chomikowanie jest fajne, gorzej jak wymknie się spod kontroli!
UsuńBardzo mi miło :) Zajrzyj koniecznie w piątek, mam nadzieję, że wraz z nową serią postów znajdziesz sporo cennych wskazówek na początek!
Hobby bez dna, powiadasz? ;P Mogłabym coś na ten temat powiedzieć! :D
OdpowiedzUsuńW sumie chyba każde hobby, jak się człowiek wkręci, jest kosztowne ;)
UsuńA to wszystko prawda! Nie da się ukryć ;)
OdpowiedzUsuńBoski tekst :) płakałam ze śmiechu, zwłaszcza, że przy wielu punktach widziałam siebie ;)
OdpowiedzUsuńRozwalił mnie fragment o spiewaniu piesni przed szafą, a sklepy z ciuchami to prawdziwe sklepy z cukierkami :)
OdpowiedzUsuńAleż tu prawdy przenajświętsze nagromadziłaś ! :) Bez dwóch zdań- podpisuję się pod wszystkim obiema rękoma i nogami! A te króciutkie, szybciutkie prośby rodziny bliższej, dalszej i najdalszej o skrócenie/zwężenie/cośzrobienie - o losie...naprawde ciężko w takich chwilach być asertywnym i to z uśmiechem na ustach ;) Mimo wszystko jednak - kocham szycie - za ten ogrom możliwości kreowania siebie i mojego otoczenia :)
OdpowiedzUsuńHahaha, uśmiałam się! :D Dokładnie tak jest! Zbieram wszystko jak leci (materiały czy raczej ich skrawki mam poupychane po tylu kątach, że zamówiłam już sobie na nie worek papierowy z własnym logo - będą miały własne miejsce przeznaczenia, o! [A może nie przeznaczenia, bo przecież przeznaczeniem ich zamienić się w coś EKSTRA, SUPER i tak dalej ;D]), inwestuję, a wizyta w sklepie z materiałami... Ooooosz... To samo lumpeks - jak widzę tkaninę, która sprawia, że cokolwiek zaświta mi w głowie - biorę! No i to obmacywanie i oglądanie z każdej strony rzeczy w sklepach! Matko Kochana! Mam tak z maskotkami i pościelami - zwykle ich nie kupuję, bo upieram się, że sama zrobię lepsze!
OdpowiedzUsuńMamy przerąbane :P
W gruncie rzeczy chyba jesteśmy masochistkami ;)
UsuńChyba tak ;D
UsuńUwielbiam Cię czytać! <3
OdpowiedzUsuńA lubię też jak robisz porządki i Twoje nieprzydatne przydasie lądują u mnie ;) :-*
Spoko, lubię mieć odgruzowane szafy! :D
UsuńNiestety cierpię na to samo. Zwłaszcza, że szyję od dzieciństwa - podpatrywałam mamę i dziobałam będąc małym berbeciem. Mam takie resztki nawet z tamtego okresu! I dokładnie pamiętam, jaką sukienkę chciałam wtedy uszyć lalce :P Cała reszta to też niestety prawda...
OdpowiedzUsuńWow! Przecież takie materiały można przechowywać już jako pamiątkę dla potomnych!
UsuńO nie. Uświadomiłaś mi, że też mam kilka skrawków materiałów po ubrankach dla lalek, które szyła mi Mama i które odłożyłam z myślą, że się (oczywiście) przydadzą! :P
Kocham byc w szponach tego nałogu :)
OdpowiedzUsuńOj ja też bardzo :)
UsuńO, mam dokłądnie tak. samo. NIe dotyka mnie tylko kolejna rzeczy do przerobienia od rodziny i znajomych, bo pod tym względem wyrobiłam sobie nawyk. Jak ktoś zaczyna "Serio? Masz maszynę? Bo mam taką spódnicę...",to od razu wchodzę mu w słowo "Niestety, mam troje dzieci i nie mam czasu na szycie dla nikogo innego" :) Na szczęście zazwyczaj działa. Wyjątki robię rzadko dla najbliższej rodziny.
OdpowiedzUsuńNiestety, moja szafa straszy. Obiecałam sobie, że w wakacje wreszcie uszyję coś dla siebie. Zobaczymy, co z tego wyjdzie :)
Na szczęście też nauczyłam się odmawiać, bo jednak dwie ręce to czasem po prostu za mało i warto umieć liczyć siły na zamiary :)
UsuńSuper podsumowanie :) zgadzam sie w 100%! Do listy dodałabym moze jeszcze poczucie frustracji, kiedy nie ma czasu na szycie, a pomysły buzują w głowie :) no i zdarzające się okresy, gdy nawiązanie jakiegokolwiek kontaktu z osoba szyjącą jest niemożliwe (objawy: błędne spojrzenia rzucane znad maszyny, mamrotanie pod nosem instrukcji z Burdy, szpilki w ustach etc.) :)
OdpowiedzUsuńTAK, racja! :D
UsuńOj jakie to wszystko prawdziwe! U mnie zwłaszcza sytuacja stosów ubrań do przerobienia dla rodziny i stwierdzanie podczas zakupów, że przecież ja uszyje sobie lepiej ;) Sama prawda, ale i tak uwielbiam szyć!
OdpowiedzUsuńGenialny wpis, czekam na kolejne :)
O tak! Wszystko się zgadza! Choć ja już nie kupuję do przeróbki, czasem tylko, gdy mogę bez prucia i kombinowania wyciąć mały ciuszek z dużego :)
OdpowiedzUsuńMoja szafa z materiałami jest większa od tej z ciuchami!!
Ojjj, ileż to ja mam w szafie rzeczy na przyszłość... Kiedyś kupowałam jak leci, bo "będzie świetnie leżeć, jak przytyję", a teraz "będzie świetnie leżeć, jak tylko tutaj zwęzić, skrócić, trochę zmarszczyć"... Chomikowanie opanowałam, odkąd się przeprowadziłam i mam mniej mebli. Jest wprawdzie jeszcze kawałek podłogi, ale poczucie estetyki i potrzeba łatwego sprzątania powstrzymują mnie od budowania wieży z pudeł. Za to czuję ten ból, gdy z kolei coś własnego zużytego trzeba wyrzucić. Jak to, wyrzucić?! Przecież sweter można pociąć na rękawiczki, na getry, na opaskę... Kiedyś z jednej bluzki za trudnej do zwężenia zrobiłam dwie pary majtek. ;]
OdpowiedzUsuńOj tak. Szewc bez butów chodzi. Komin dla siebie dziergam od 8 miesięcy. Wersja oficjalna: już zaczęłam dziergać by zdążyć na zimę.
OdpowiedzUsuńZnam to! Swój płaszcz na zimę robię od dwóch zim, a komin i czapkę od jesieni poprzedniego roku. Może na "po lecie" też się wyrobię! ;)
Usuńzwlaszcza jesli chodzi o rodzine I znajomych to masz zupelna racje. W pewnym momencie mialam gore spodni do skrocenia, sukienek do zwezenia. A ja kupilam maszyne tylko po to aby od czasu do czasu uszyc sobie firanki!!! na szczscie babcia krawcowa nauczyla mnie tego I tamtego:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
AGA
Ano właśnie, przed takimi rzeczami mało kto ostrzega! ;)
Usuńoch...ja mam za sobą dwa lata we własnej firmie, w której szyłam i haftowałam. a zaczęło się od mojej babci, Stefanii, która uczyła mnie szyć na oryginalnym Singerze. Babcia moja w '41 zrobiła papiery mistrza krawiectwa przy Izbie Rzemieślniczej w Warszawie główni dlatego, żeby móc prowadzić egzaminy czeladnicze w szkołach i uchronić młodzież przed wywozem do Niemiec. Więc to szycie miało bardzo emocjonalne podłoże. Ale nie wyszło. Nie chwyciło. Ale nic nie dzieje się bez przyczyny..ale to już zupełnie inna historia. Uwielbiałam szyć..i to jest przepiękna umiejętność... pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńOj, strasznie apokaliptyczną wizję przedstawiłaś, to nie musi być tak. Począwszy od pierwszego zdjęcia - w mojej krawieckiej karierze pożegnałam może z 5 igieł. Żeby była jasność - szyję od ponad 30 lat, nie kupuje ubrań poza bielizną i okryciami wierzchnimi. Nie kupuje w lumpeksach, wolę nabyć materiał niż coś przerabiać. Nie lubię przerabiać i nikt też mi nic nie podrzuca. Sporadycznie kupuję w sklepach stacjonarnych, bo mało co mi się podoba i z jakością jest coraz gorzej. Sprzedawców, którzy nie potrafią podać składu tkaniny omijam szerokim łukiem. Z inwestowaniem w sprzęt też bym nie przesadzała - szyję na stębnówce z 1928r. Jedyne co kupiłam to półprofesjonalny overlock i to by było na tyle:) Poczuwam się jedynie do chomika, zwłaszcza, że odziedziczyłam sporo zasobów po babci, która przed wojną miała pracownię krawiecką. Godnie kontynuuję jej pasję kolekcjonerską:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Dobranoc
Z uśmiechem od ucha do ucha przeczytałam ten wpis bo zawarłaś w nim całą ciemną stronę szyciowego hobby. Trzeba być bardzo asertywnym by nie ulegać ciociom i koleżankom i prośbom a wszyjesz, skrócisz i przerobisz... Trzeba być uważnym żeby nie wpaść w pułapkę szwaczki Zosi samosi co to absolutnie uszyje wszystko sama. No a zajęcia sportowe typu "zdrowy kręgosłup" to obligo. Niedawno niestety sama się o tym przekonałam. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńWspaniałe! I mimo wszystko szycie jest super :D
OdpowiedzUsuńGENIALNE!!!!
OdpowiedzUsuńAle i tak będę szyć
Myślałam,że tylko ja kupuje zetowe okazje na ciuchach i chomikuje. :)
OdpowiedzUsuń