Kiedy wspominałam komuś, że mam własną pracownię to często spotykałam się z odbiorem jakbym zdobyła szczyt marzeń. Tymczasem posiadanie pracowni poza domem ma też swoją drugą stronę medalu. Mój kącik krawiecki mieścił się na przestrzeni 9 lat w różnych miejscach: w pokoju Babci, w oddzielonej regałem przestrzeni w moim pokoju w domu rodzinnym, w kuchni w kawalerce Narzeczonego, w wynajmowanym pokoju poza domem, a także osobnym lokalu, który był TĄ wymarzoną pracownią, by ostatecznie zająć pół naszego dwupokojowego mieszkania. Przeprowadzka w domowy rewir wymagała sporo przemyśleń i odwagi, ale wylądowałam tu z bagażem doświadczeń, przyzwyczajeń i wiedzy co jest mi potrzebne a co nie. Dlaczego zdecydowałam się na ten krok?
Wraz z coraz głębszym wchodzeniem w rzekę związaną z szyciem prędzej czy później natrafisz na słowo "overlock"/"owerlok" (ja przyzwyczaiłam się do angielskiej wersji). Co to tak właściwie jest i czy może Ci się przydać?
Wracam do Was po dłuższej przerwie - początek roku, zmiana pracowni oraz zaaklimatyzowanie się w nowym miejscu musiały mnie wykluczyć z gry w zakresie szycia dla siebie. ALE przenosiny pozwoliły skontrolować stan moich wszystkich zapasów materiałów, rzeczy do przeróbki i zrodziły w głowie pewien plan...