Kiedy wspominałam komuś, że mam własną pracownię to często spotykałam się z odbiorem jakbym zdobyła szczyt marzeń. Tymczasem posiadanie pracowni poza domem ma też swoją drugą stronę medalu. Mój kącik krawiecki mieścił się na przestrzeni 9 lat w różnych miejscach: w pokoju Babci, w oddzielonej regałem przestrzeni w moim pokoju w domu rodzinnym, w kuchni w kawalerce Narzeczonego, w wynajmowanym pokoju poza domem, a także osobnym lokalu, który był TĄ wymarzoną pracownią, by ostatecznie zająć pół naszego dwupokojowego mieszkania. Przeprowadzka w domowy rewir wymagała sporo przemyśleń i odwagi, ale wylądowałam tu z bagażem doświadczeń, przyzwyczajeń i wiedzy co jest mi potrzebne a co nie. Dlaczego zdecydowałam się na ten krok?